poniedziałek, 24 maja 2010

filozofowanie.

jem więcej warzyw i owoców. mama mówi, że dobrze wyglądam. że już nie boi się, że będę miała anoreksję. ja tam, uważam, że nigdy nie byłam bliska wychudzeniu. ale dobrze jest zobaczyć jak się uśmiecha i cieszy. dostała ode mnie wielki bukiet kwiatów ( wieczorem dzwoniła, że siedzi z kwiatkami w pokoju i czyta).
poszłyśmy na długi spacer i długą rozmowę. w zasadzie od kilku słów nic się w życiu nie zmienia, świat nie obróci się do góry nogami, a relacje w rodzinie się nie uzdrowią. ale ja od kilku jabłek więcej w tygodniu też nie zmienię się w modelkę.
i mam dzisiaj wrażenie, że nie wszystko w życiu ma konkretny cel, albo sens. niektóre sprawy dają zwykły uśmiech, a reszta ważnych spraw po prostu dalej się toczy.

2 komentarze:

  1. to jest takie dobre, to co napisałaś. może te złe rzeczy rzeczywiście też mają jakiś sens, jak się je przeżyje.. dobrze, że mama Ciebie ma!

    OdpowiedzUsuń
  2. niezłe oczy ziom ;) karol

    OdpowiedzUsuń